sobota, 30 sierpnia 2014

Rozdział II



Rozdział nie typowy, ale mam nadzieję, że wam się spodoba. ;)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 
   Drogi Pamiętniczku? 

Nie, to brzmi głupio… No to…

Hej, drogi…

Ehh, nie ważne.

   Po prostu cześć, jestem Draco i nie będę Cię nigdy więcej witał, bo mi to, jak widać nie idzie. No więc, chyba kompletnie zgłupiałem, rozmawiając z zeszytem. Właściwie, to trudno stwierdzić, dlaczego to robię... Przecież jestem facetem!

   Dziwny jest już fakt, że ktoś podrzucił mi ten zeszyt (tj. Ciebie) do pokoju. A dokładniej to położył na moim prywatnym łóżku! Sam sobie się dziwię, że piszę w dzienniku, (tj. w Tobie), zamiast wyrzucić Cię do śmieci. Bez urazy…

   Slytherinie, serio jest ze mną źle, martwię się, że urażę zeszyt!

   Dobra, nie ważne. W każdym razie, czuję dziwną chęć pisania w tym zeszycie (tj. Tobie) i kompletnie nie wiem dlaczego… 

    On (tj. Ty) nawet ładny nie jest! No nie, właściwie jest, ale jest zbyt, hmm… uczuciowy - tak to nazwę. Niby zeszyt jak zeszyt, szary itd., ale ktoś na okładce narysował małą dziewczynkę w postaci anioła, trzymającego w rękach serce.

    Zastanawiałem się nawet, czy to nie sprawka jednej z moich cichych wielbicielek, ale doszedłem do wniosku, że to nie miałoby sensu.

   A co do tych wielbicielek, to już dzisiaj, pierwszego dnia szkoły, nie dają mi spokoju, a przecież muszę wytrzymać w tej szkole jeszcze trzy długie lata. (Nie wiem dlaczego, jak facet jest przystojny, to od razu uważają, że chce z nimi flirtować. A ja serio nie lubię odrzucać i ranić kobiet. Zwłaszcza tych ładnych. Dlatego od spotkania w pociągu w pierwszej klasie nie odzywam się do Hermiony… znaczy Granger. No. Bo ona jest serio bardzo ładna, te kręcone włosy i sposób w jaki się ubiera, nie wyzywająco, ale tak podkreślając swoje atuty… Aaaa co ja robię! Opowiadam o Gryfonce! I w dodatku robię najdłuższe wtrącenie w tekście na świecie! Koniec!) No, chyba, że mój ojciec wróci (nie widziałem go od pięciu lat) i postanowi mnie stąd zabrać. Pojęcia nie mam co on robi, ale nie zbyt mi się to uśmiecha.

No to może na razie na tyle?

Pozdrawiam
 
Wróć, pamiętników się chyba nie pozdrawia?
 
Ehh...

Pa, Draco.

***

 Drogi Pamiętniczku!

   Leżę właśnie na moim łóżku w dormitorium i próbuję zrozumieć, dlaczego Luna dała mi ten zeszyt! Powiedziała, że to w imię przyjaźni… Jesteś naprawdę pięknie ozdobiony, Luna się postarała i na okładce narysowała Ci małą dziewczynkę w postaci aniołka, trzymającego serduszko. Ta dziewczyna ma talent! Może też powinnam jej coś podarować? Ale ja nie mam za bardzo kasy i tu jest problem… Może zrobię jej coś własnoręcznie? Albo wyczaruję? Pomyślę nad tym.

    Dzisiaj jak rozmawiałam z Luną mówiła jeszcze dziwniej niż dotychczas! Prosiła mnie, żebym jeśli się zakocham, nie pozwoliła poróżnić mnie z ukochanym! Kompletnie nie rozumiem o co jej chodziło! Przecież ja mam chłopaka! Michaela Cornera! No… może go nie kocham… ale mi się podoba. A może Lunie chodziło o to właśnie, że chodzę z kimś kogo nie kocham? Dziwny sposób, żeby mi to przekazać, no i bezsensowny… 

    W sumie to chciałabym się zakochać… Jak byłam mała to podobał mi się Harry, ale to było dziecięce zauroczenie. Teraz podoba mi się Corner, ale to też nie miłość! Dlaczego nie?! Ciekawe jak to jest się zakochać? Hmm… skoro Luna podjęła ten temat… może ona wie? A może ona chciała mi się zwierzyć, ze swojej miłości do kogoś, a ja nie zrozumiałam aluzji?!

    Dobra, koniec domysłów! Idę spać, jutro szkoła.

Buziaki, Ginny.

***

   No to ten… wie ktoś jak się zaczyna wpisy do pamiętnika? Ja też nie. To zachowam się jakbyś był cywilizowanym człowiekiem.

Siema, stary! Jestem Fred!

   Mam brata bliźniaka Georga młodszą siostrzyczkę Ginny i jeszcze kilku innych braci których nie chce mi się wymieniać! 

   Co się właściwie pisze w pamiętnikach? Upamiętnia się przeżyte chwile, czy co? A może się zwierza? W większości książek i kilku mugolskich filmach, które widziałem w wakacje, pamiętniki piszą zakochane nastolatki… „Co ja tutaj robie tu, uuu? Co Ty tutaj robisz?!”. Tak właśnie zanuciłem sobie w zeszycie piosenkę. 

    Bo ja serio nie wiem dlaczego piszę w tym zeszycie. Znalazłem go dzisiaj, jak poszedłem na boisko do quidditch’a. Leżał sobie samotnie, no to go wziąłem. Sprawdzałem czy nie jest gdzieś podpisany. Ale nic a nic na nim niema. I poczułem potrzebę pisać. No to piszę. To jest najdziwniejsza potrzeba jaką miałem w życiu! Do tej pory głównie potrzebowałem uprzykrzać ludziom życie! Oczywiście w bardzo delikatny sposób. Przeważnie nie znikali na dłużej niż tydzień. Żartuję! Chyba… 

    Dlaczego ja próbuję wkręcić w dowcip zeszyt? Bogini przystojnych mężczyzn, ratuj! 

    Nie żebym uważał się za przystojnego… Chociaż właściwie to się uważam. Tak jak niemal każda dziewczyna w tej szkole. Bez niemal. Każda! To pewnie ta moja skromność.

    A wracając do poważniejszych tematów (nie żeby coś, naprawdę jestem przystojny. Jak skombinuję jakieś zdjęcie, to wkleję Ci żebyś zobaczył), sam nie wiem dlaczego nie powiedziałem o zeszycie Georgowi? Przecież nie mam przed nim sekretów, więc czemu nie wie o tym zeszyciku z aniołkiem na okładce? Tak, ktoś narysował na okładce dziecko ze skrzydłami i z wielgachnym serduchem w łapkach.

    No dobra, koniec głupot, w takich zeszytach pisze się chyba, o swoich przeżyciach, czy coś takiego, zgadza się? A zresztą. Czy to ważne? Ja będę Ci opisywał moje i Georga psikusy, ot co! No i co tam się dzieje w moim życiu. 

    Tak przy okazji to smutno trochę, że to ostatni rok w Hogwarcie. Dobrze, że dopiero się zaczął, ale pewnie szybko minie… Gdyby chociaż coś się ciekawego przydarzyło w tym roku! W sumie to jak na razie przydarzyło się pięć ciekawych rzeczy. Trzy dziewczyny powiedziały mi, że jestem uroczy. Jedna wysłała mi kartkę, w której napisała, że jej się podobam, a z jedną się umówiłem. 

   Pewnie ciekawy z kim! Otóż z naszą domową strojnisią! Tak! Z Hermioną! Ale, nie żeby coś, nie planujemy nic poważnego, to bardziej spotkanie przyjaciół. Ta dziewczyna ma tylu adoratorów, że nawet jakby człowiek chciał to by ciężko było ją mieć dla siebie. Ale ja nie chcę, w sumie to jesteśmy przyjaciółmi od trzeciej klasy (jej pierwszej) i nie zamierzam tego niszczyć.

Dobra, koniec pisania bzdur na dzisiaj!

Narka! Fred.

***

Witajcie, Panie i Panowie!

    Oto pamiętnik, największego, najwspanialszego i najprzystojniejszego komentatora quidditha na świecie!

   Tak! Macie racje! To ja! Lee Jordan!

   Nie mogę się doczekać, aż znowu będę komentował! Najbliższy mecz! Slytherin z Hufflepuffem! Oby Hufflepuff wygrał!

   Zróbmy hałas! Hufflepuff! Hufflepuff!

   Hmm… przeczytałem to co napisałem i doszedłem do wniosku, że chyba jestem dziwny… Ale kogo to obchodzi? Ważne, że dobrze komentuje mecze!

    A tak przy okazji zeszyciku/aniołku, co robiłeś w mojej łazience?! Przecież jako pierwszy wróciłem z kolacji, więc nikt nie mógł Cię zostawić niechcący!

    Tak w ogóle to mam pewien problem… podoba mi się jedna dziewczyna (nie, nie powiem jak się nazywa) i wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że… jest ślizgonką! Tak, właśnie! Uhh jestem wykończony, idę spać! Nawet Fred już się położył, chociaż wcześniej coś skrobał.

    Może on tez pisze pamiętnik? Nie, tylko ja jestem na tyle nienormalny, żeby go pisać. Przecież to dla dziewczyn! Więcej nie napiszę!

Dobra, kłamałem. Ale teraz serio idę.

To był piękny mecz! Komentatorem byłem jak zawsze ja! Lee Jordan!!!

***

Kochany Pamiętniczku!

   Jestem Pansy, należę do Slytherinu i chodzę do klasy szóstej. Mam duże zielone oczy i czarne włosy.


   To zdjęcie zrobiła mi dzisiaj przed lekcjami moja przyjaciółka, Dafne. Niestety ten uśmiech z twarzy zniknął mi już na pierwszej lekcji, McGonagall była zła, że nie zrobiłam wszystkich zadań, które zadała na wakacje i za karę dała mi szlaban! Na dwa tygodnie! Od poniedziałku do soboty muszę stawiać się u niej o godzinie siedemnastej. Ja tego nie wytrzymam! Profesorka na koniec powiedziała, że nie jestem jedyną osobą, która zdążyła zarobić szlaban, w pewnym sensie mnie pocieszyła, ale co jeśli okaże się, że to na przykład Granger? Albo jakaś inna „piękna i słodka” Gryfonka.

    Jak to jest, że te dziewczyny są takie wesołe i szczęśliwe? Przecież są w większości szlamami, albo zdrajcami krwi! To jest nie fair! Ja jestem czarownicą czystej krwi, a nie jestem ani piękna, ani słodka. Chłopcy się zupełnie mną nie interesują!

    Dobra koniec tego tematu bo się rozpłaczę i zniszczę makijaż… Nie mówiąc już o tym, że jestem właśnie na wróżbiarstwie. Na szczęście po lekcji będzie obiad, więc chwila przerwy. 

    Właściwie, to co Ty, kochany pamiętniczku, robiłeś w senniku, który dała mi Trelawney? I dziwię się, że do tej pory nikt w Tobie nie pisał, ja od razu jak Cię zobaczyłam, poczułam, że muszę coś napisać! Masz śliczną okładkę, jest na niej aniołek trzymający serduszko, to naprawdę słodkie.

   Zaraz będzie koniec lekcji.

Pa!

***

 Witaj!

   Właśnie siedzę w swoim dormitorium, wszystkie inne dziewczyny poszły na lekcje, a ja akurat mam przerwę! Przed chwilą znalazłam ten zeszyt, jak wracając z obiadu, poszłam do toalety. Nie mam pojęcia co tam robił, ale tak mnie zauroczyła jego okładka z aniołem, że go sobie wzięłam. Nie ma żadnego podpisu i nikt w nim nic nie pisał.

   Harry nadal nie zwraca na mnie uwagi! Próbowałam wpaść na niego „przypadkiem”, ale poskutkowało to tym, że niemal się przewrócił. On ma strasznie wiele adoratorek! Nie dość, że jest mega przystojnym łobuzem, to w dodatku gra w quidditha! 

    Chyba przez myśl o nim właśnie straciłam zapał do pisania…

Papa… Cho.

***

Cze…

   Jestem Teo i najwyraźniej jestem idiotą, bo zacząłem pisać pamiętnik. Ja i zwierzanie się kartką? Od dziesiątego roku życia NIKOMU się nie zwierzałem. Jestem samotnikiem i dobrze mi z tym. Po co ktoś ma znać moje problemy? 

    Zresztą… moi rodzice stwierdzili, że ja jestem dla nich problemem. Pierwszy raz w czymś się zgadzali. Nie… nie pokochali się nagle. Chodzi raczej o to, że chcą się rozwieść, a dziecko im to utrudnia.

    Chyba się wyprowadzę… tylko gdzie? Mógłbym zamieszkać nawet z mugolem, byle uwolnić się od rodziców! Ta… słynny Teodor nie ma nic do mugoli! Moi rodzice mają i niemal wszyscy znajomi też, a ja nie… Tylko, że nikt o tym nie wie, bo nikt mnie nie zna.
 
   No… Blaise chyba wie. A przynajmniej wie, jakie poglądy miałem jako dziesięciolatek. Nawiasem mówiąc, trochę brakuje mi jego przyjaźni… miałem chociaż z kim pogadać. Teraz też mam, tylko że o bzdurach, więc wole w ogóle nie rozmawiać.

Narka.

***

Pamiętnik Harry’ego Pottera

   Nareszcie po lekcjach! Przed chwilą spotkałem Lunę, ona jest naprawdę ładna… No jest trochę dziwna z tymi swoimi spostrzeżeniami, ale poza tym jest wesoła, inteligentna, szczera i tak jak już mówiłem bardzo ładna… nie wspominając już o jej sylwetce!

    Taa, Harry Potter wokół którego zawsze kręci się mnóstwo dziewczyn, zauroczył się taką która nie zbyt się nim interesuje. No… może i interesuje, ale nie w taki sposób jak to bym sobie życzył. Dlaczego człowiek chce mieć to, czego nie może? 

   Luna nie jest jedyną osobą która wzbudza moje hmm… zainteresowanie. Odkąd pamiętam podoba mi się Hermiona Granger, ale ona jest bardziej popularna ode mnie, chłopcy na krok jej nie odstępują i jak na moje oko to będzie z którymś z bliźniaków… Oni niemal zawsze są razem, tylko czekać aż Fred albo George zaczną zbliżać się do tej dziewczyny.

Pa. Hari.

   Jednak jeszcze na chwilę wróciłem. Moje przypuszczenia okazały się prawdziwe. Przed chwilą wyjrzałem przez okno i co zobaczyłem: Hermionę i Freda przytulających się do siebie! Niby mogło to być jak przyjaciele, ale gdzie w takim razie George? Idę do pokoju wspólnego, może ktoś coś wie.

Pa! Hari.

piątek, 22 sierpnia 2014

Rozdział I


  Postanowiłam, że w roku szkolnym, rozdziały będę dodawać co dwa tygodnie, bo prowadzę, jeszcze parę innych blogów, a muszę mieć też czas na naukę. Nie martwcie się, ze względu na to, że w końcu są jeszcze wakacje, już za tydzień pojawi się rozdział drugi, no a na następny będziecie musieli poczekać trochę dłużej.
Tak, wiem, że opowiadanie nie jest specjalnie długie, ale to jest nadal coś w rodzaju wprowadzenia, muszę w końcu przedstawić wam wszystkie postacie. W rozdziale drugim, bohaterowie będą już pełnoletni, albo prawie pełnoletni, to ostatnia część w której są dziećmi. ;) 
No, to chyba tyle ogłoszeń, zapraszam do czytania i komentowania! ;*

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
      Gdy cała rodzina Grangerów przyjechała na dworzec King’s Cross, dziewczynka oświadczyła, że sama znajdzie odpowiedni peron. Z całej siły przytuliła mamę i tatę, nie pozwoliła sobie na łzy, ale oczy lekko jej się zaszkliły.
 - Będę za wami bardzo tęsknić. Kocham was – powiedziała cicho, tuląc rodziców.
 - My ciebie też – odszepnęła mama.
 - Pisz listy! – dodał tata i uśmiechnął się.

      W końcu gdy się rozstali, Hermiona ruszyła przed siebie, razem z wózkiem z bagażami, wyciągając bilet który miała w kieszeni. Wytrzeszczyła lekko oczy, widząc, że peron na który ma dotrzeć ma numer 9 i ¾. „To taki istnieje?” – pytała samą siebie, w myślach.
Gdy dotarła do peronu dziewiątego, usłyszała jak jakiś rudy chłopak, na oko trochę od niej starszy, mówi do pulchnej kobiety.
 - 9 i ¾ mamo.

     Uśmiechnęła się do siebie w duchu, jednak nie podeszła do chłopaka, bo stał on w towarzystwie jeszcze trzech innych chłopców, w różnym wieku (jeden identyczny jak ten co się odezwał). Postanowiła, że najlepiej będzie zapytać dziewczynkę, chyba w jej wieku, albo ciut młodszą, która stała tuż przy mamie, najwyraźniej całej piątki.
 - Hej – powiedziała nieśmiało Hermiona zwracając się do dziewczynki. – Jestem Hermiona.
 
     Dziewczynka odwróciła się zaskoczona, miała lekko szklące się oczy, ale uśmiechnęła się.
 - Hej, jestem Ginny.
 - Miło mi cię poznać, dlaczego płaczesz? – zapytała zainteresowana Hermiona, chcąc jakoś pocieszyć nową koleżankę.
 - Bo ja jeszcze nie mogę iść do Hogwartu. – Posmutniała – Dopiero za rok.
 - Ojj,  to nie tak długo. – Hermiona przytuliła Ginny, a ona uśmiechnęła się z wdzięcznością.
 - Ja teraz pójdę do pierwszej klasy, ale kompletnie nie wiem, jak wejść na peron 9 i ¾.
 - Nie martw się, to nie takie trudne, trzeba wbiec w barierkę, o tam. – Wskazała na miejsce pomiędzy peronem dziewiątym i dziesiątym.
 - Co? – Hermiona zaskoczona wytrzeszczyła oczy.

     Reszta rodziny, przyglądała się tej scenie przez cały czas, dwoje bliźniaków nagle się odezwało.
 - Możemy przejść razem! – zawołali równocześnie.
Hermiona uśmiechnęła się do chłopców delikatnie.
 - Nie, nie, przy was bałabym się, o tę dziewczynkę, Percy Ty weź ją ze sobą, jesteś najbardziej odpowiedzialny.
 - Oczywiście mamo – powiedział poważnie chłopak i podszedł do Hermiony.
 - To do zobaczenia za rok Ginny. – Dziewczynka uśmiechnęła się do nowej koleżanki i przytuliła ją ponownie.
 - Do zobaczenia, Hermiono, pisz do mnie sowy, jeśli chcesz – powiedziała, odwzajemniając uścisk.
 - Oczywiście – odparła jeszcze i podeszła do Percy’ego, nie wiedząc co ma zrobić.
 - Poprowadzę oba nasze wózki, ty chwyć mnie za ramie i biegnij razem ze mną. Najlepiej zamknij oczy – zakomenderował chłopak i już po chwili ich nie było. Nagle poczuła, że Percy się zatrzymał.
      - Możesz już otworzyć oczy, Hermiono. Jesteśmy na miejscu. – Dziewczynka otworzyła powoli oczy i rzeczywiście. Przed nimi była wielka tabliczka z napisem „ 9 i ¾”.
 - Dziękuję ci bardzo – powiedziała dziewczynka i odruchowo cmoknęła chłopaka w policzek w podziękowaniu, a był on taki wysoki, że musiała stanąć na palcach i zadrzeć głowę do góry.
 - Nie ma za co – odpowiedział z uśmiechem Percy i lekko się zaczerwienił
      - To nie fair, my też chcemy buziaaaka. – W tym momencie pojawili się bliźniacy i widząc scenę, rozgrywającą się przed nimi, nie mogli nie wtrącić się.
 - A właśnie, czy my się przedstawiliśmy? – powiedział jeden z braci.
 - Jestem Fred – dodał drugi.
 - A ja George – dopowiedział pierwszy.
 - Miło mi was poznać. – Hermiona, uśmiechnęła się szeroko. Już lubiła tych dwoje.
 - Ja już idę, jestem prefektem i będę w osobnym przedziale w pociągu – powiedział wyniośle Percy i już go nie było.
 - Chodź mała, pomożemy ci wtargać ten kufer, do jakiegoś wolnego przedziału – powiedział George i bracia szybko zabrali się do pracy.
 - Co ty w nim masz? – zapytał Fred, mając na myśli wybitnie ciężki kufer Hermiony.
 - Głównie to ubrania. – Uśmiechnęła się uroczo do chłopców. – No i podręczniki. – Tutaj się skrzywiła, pokazując, że te nie zbyt ją interesują.
 - Moja krew! – zawołali chórem bliźniacy, a Hermiona zachichotała.
Po chwili znaleźli jakiś wolny przedział i odłożyli ciężki kufer na półkę.
 - Dobra, na razie cię zostawiamy, musimy spotkać naszego przyjaciela Lee, a ty rozgość się bądź grzeczna i ten… no to tyle. – Uśmiechnął się Fred szeroko.

***

     Neville stał z rodzicami na peronie.
 - Będziemy za tobą bardzo tęsknić skarbie – mówiła jego mama całując chłopaka w czoło.
 - Pamiętaj, pisz listy! – przypomniał tata przytulając syna do siebie.
 - Też będę za wami tęsknić, pamiętam tato. – Uśmiechnął się do rodziców.
 - O Neville spójrz tam! – zawołał nagle tata chłopaka pokazując gdzieś na prawo od nich. – Tam są moi starzy znajomi ze szkoły, ich syn też w tym roku pierwszy raz idzie do Hogwartu. Chodźmy się przywitać.

     Ruszyli w kierunku grupki osób. Jeden ze stojących tam mężczyzn zobaczył Pana Longbottoma i uśmiechnął się szeroko. Gdy podeszli dostatecznie blisko, zawołał.
 - Frank! Jak dawno cię nie widziałem, stary druhu!
 - Miło cię widzieć Syriuszu! – Uśmiechnęli się do siebie, a potem zaczęli się wszyscy witać.

     W tym czasie do Neville'a podszedł chłopiec, o kruczoczarnych rozwichrzonych włosach i przywitał się.
 - Cześć, jestem Harry. A ty?
 - Neville – odparł chłopak z uśmiechem.
 - Do jakiego domu chcesz trafić? – zapytał z zainteresowaniem nowy kolega. – Ja do Gryffindoru, gdzie kwitnie męstwa cnota – zawołał uśmiechając się szeroko i mierzwiąc swoje włosy.
 - Też chciałbym do Gryffindoru, ale pewnie będę w Hufflepuffie.
 - Lepiej tam niż do Slytherinu. – Skrzywił się czarnowłosy.

***

     Padma i Parvati Patil biegły wraz z rodzicami na peron.
 - Uhh… musimy zdążyć! – wykrzyknęła przez łzy jedna z dziewczynek.
 - Musimy… - zgodziła się druga bez przekonania.
Bez zastanowienia, wbiegły w mur i po chwili stały już na peronie 9 i ¾ pociąg jeszcze nie odjechał, szybko pożegnały się z rodzicami i wbiegły do środka, ciągnąc za sobą kufry. 

     Miały spory problem z wtarganiem ich do środka, gdy nagle ktoś za nimi zapytał.
 - Może wam pomóc? – był to chłopak o czarnych włosach i takich samych oczach.
 - Jakbyś mógł – powiedziały jednocześnie bliźniaczki uśmiechając się.
Chłopak miał twarz poważną bardzo poważną. Szybko wciągnął oba kufry.
 - Tak przy okazji to jestem Padma, a to Parvati. – Przywitała się jedna z dziewczyn.
 - Teodor – mruknął chłopak i już go nie było, a zaskoczone bliźniaczki, ruszyły szukać wolnego przedziału, zastanawiając się, co to za dziwny chłopczyk.

***

     Nagle do przedziału w którym siedziała Hermiona weszło troje uczniów.
 - Hej, ten przedział jest wolny? – zapytał uśmiechając się czarująco, jakiś blondyn.
 - Tak – odpowiedziała dziewczynka.
 - Jestem Draco Malfoy, a Ty? – podał Hermionie rękę, a ona z uśmiechem ją chwyciła i powiedziała.
 - Hermiona Granger.
Chłopak zmarszczył brwi.
 - Granger? Nie kojarzę tego nazwiska, Crabbe i Goyle, a wy? – zapytał swoich kompanów.
Dziewczynka szybko domyśliła się o co chodzi i powiedziała.
 - Ohh, nie. Moi rodzice nie są czarodziejami.
Twarz blondyna natychmiast stężała.
 - Nie? Szkoda, a taka ładna… - powiedział, już zimnym głosem.
Hermiona zaskoczona nic nie odpowiedziała, a Malfoy mruknął tylko „wychodzimy” i cała trójka znikła.

***

     Astoria stała ze smutną minką patrząc jak jej siostra Dafne wchodzi do pociągu.
 - Ja też chcę jechać do Hogwartu – powiedziała do mamy ze łzami w oczach.
 - Za dwa lata słonko – odparła opiekuńczo kobieta o blond włosach, przytulając córeczkę.
 - Marudzisz o tym Hogwarcie już ponad miesiąc – warknął niezadowolony ojciec, spoglądając nieprzychylnie na młodszą córkę.

***

      - Pansy! Pansy! – Dziewczyna rozejrzała się po pociągu, szukając wzrokiem, osoby która ją woła.
Już po chwili dostrzegła swoją przyjaciółkę - Dafne.
 - Hej, Daf. Co słychać? – powiedziała z uśmiechem dziewczyna.
 - W porządku. Nareszcie jedziemy do Hogwartu! Strasznie się cieszę, że uwolniłam się od siostry, od miesiąca tylko marudzi, że ona nie może jeszcze jechać. Mam tego dosyć.
 - W takim razie cieszę się, że jestem jedynaczką – mruknęła Pansy. – Chodźmy poszukać jakiegoś przedziału.
 - Ok – odparła krótko tamta i ruszyły przed siebie. – Mam nadzieję, że trafie do Slytherinu. Inaczej tata mnie wydziedziczy! – powiedziała dziewczyna, a Pansy zachichotała. – Nie żartuje, jest do tego zdolny.
 - Wiem, wiem. – Posmutniała druga dziewczynka. – Moi rodzice chyba by mnie nie wydziedziczyli, ale nie ulega wątpliwości, że bardzo by się zawiedli, wyraźnie dali mi to do zrozumienia… Wiesz, czasem myślę, że fajnie jest być pół krwi… albo nawet mugolakiem. Zazdroszczę im tej wolności w wyborze domu. Mogą właściwie trafić wszędzie, a my jeśli byśmy trafiły gdzieś poza Slythem, miałybyśmy spore kłopoty...