Rozdział spóźniony za co was przepraszam bardzo. :* Ale jest! :D Dziękuję każdemu za wspaniałe komentarze, bo to one mnie motywują do dalszego pisania! <3 Rozdziały miałam zamiar dedykować różnym osobom, ale ze względu na WSPANIAŁY, NIESAMOWITY i CUDOWNY komentarz Lupus Lumos, do znowu do niej należy dedyk! ;* Nie przedłużając zapraszam do czytania. <3
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Hej, Ginny, jestem Nikki Crouch, koleżanka twoich braci. – wysoka
szatynka z szerokim uśmiechem podeszła do o wiele niższej rudej nastolatki.
- Hej, miło mi cię poznać. – odparła
z lekkim uśmiechem Weasley.
Siedziała właśnie przy stole Gryfonów na obiedzie który powoli dobiegał
końca.
- Mam dla ciebie propozycję. Szukam
osób które zechciały by ze mną pisać gazetkę szkolną, będzie ona jednak
widoczna tylko dla uczniów, nauczyciele będą widzieć notatki z numerologii czy
coś w tym stylu. Co o tym myślisz? W tej gazetce byłyby plotki, porady, żarty,
anegdotki i co tylko. Zebrałam już około dziesięciu osób, ale musi być ich
jeszcze trochę.
- Hmm… a kogo już masz? – Zapytała
Ginny zastanawiając się czy poradziłaby sobie w tak ważnej sprawie.
- Bethany Jones z mojej klasy, twoi
bracia Fred i George, Patricia Wilson i Astoria Greengrass z czwartej klasy,
Edward Weiler z siódmej, Padma i Parvati Patil z szóstej oraz Luna Lovegood z
Twojego rocznika.
- Łaa… sporo osób.
- Taak, postanowiłam, że muszą pisać
nie tylko Gryfoni, aby to wszystko miało sens.
- No racja, ale uważaj na
ślizgonów...
- Tak wiem. – twarz Nikki nieco
stężała, ale po chwili znowu się rozchmurzyła. – Nie będę robić nam jakichś
specjalnych spotkań, musicie mi po prostu dawać artykuły, które ja będę
sprawdzać, wprowadzać poprawki i dodawać do gazetki te które mi się spodobają.
- Dobra, spróbuję swoich sił. –
Ginny uśmiechnęła się szeroko zachwycona.
***
- Fred co jest z tobą?! – zawołał
bliźniak teatralnie wywracając oczami. – Jak jedna Ślizgonka mogła tak
namieszać w twoim poukładanym chodź szalonym świecie?!
Fred stał w dormitorium przed lustrem szarpiąc się za włosy.
- Pięknie… jeszcze zacząłem gadać do
siebie… - mruknął tym razem ciszej.
Nagle ktoś zapukał do drzwi, nastolatek skrzywił się odwracając na pięcie.
- Kto śmie zakłócać mój spokój? –
powiedział specjalnie przeciągle, aby brzmiało jakby właśnie się obudził,
szybko też wskoczył pod kołdrę i ułożył w miarę wygodnej pozycji.
- Ja, mości panie. – do środka
weszła Hermiona z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Daj mi spać. – mruknął Fred nadal
grając wykończonego.
- Wiesz Fred, aktorem jesteś
świetnym, ale mnie chyba jeszcze nigdy nie udało ci się oszukać. Plus: jak
tutaj podeszłam to usłyszałam jak ktoś krzyczy ze środka… nie wiesz może kto?
- Ugh, dobra. – mruknął nastolatek
zrzucając z siebie kołdrę, bo robiło mu się już gorąco.
Myślał gorączkowo jak jakoś wyjaśnić swoje słowa. Co on właściwie krzyczał?
Że namieszał sobie w życiu? Nie, że jakaś dziewczyna mu namieszała. Tak, to
chyba to.
- Freddie… - zaczęła Hermiona miękko
- Wiesz z kim spędziłam ten czas, gdy wyszłam stąd rano?
Nastolatek zmarszczył brwi, wcześniej mówiła, że spacerowała po błoniach.
No i skąd nagle ten temat?!
- Eee… z Filchem? – zapytał
wyszczerzając się.
- Nie, głuptasie!
- No to z kim?
- Z Teo.
- Kto to?
- Teodor Nott, Ślizgon z mojego
rocznika. – Fred wytrzeszczył oczy. – No… to teraz mów która Ślizgonka ci
wpadła w oko?
- Em… również z twojego rocznika… -
zawahał się walcząc z sobą. – Draco Malfoy.
Hermiony oczy niemal wypadły z orbit.
- CO?!?!?!?!
A Fred…. Zaczął zwijać się na dywanie ze śmiechu.
- He. Hermiono. Hahaha. Uwierzyłaś….
mi? Hahahahaha. – Po chwili uspokoił się i przyjrzał przyjaciółce, dziewczyna
też się śmiała, a po minucie a końcu wykrztusiła.
- Jesteś niemożliwy! To kto w
końcu?!
- Pansy Parkinson.
- Hmm… okej. Muszę ją poznać. Skoro
zawróciła ci w głowie nie może być taka zła jak myślałam. – uśmiechnęła się
szerzej, na zaskoczone spojrzenie Weasley’a. – No co? Przecież jesteśmy jak
rodzeństwo, a więc muszę poznać bratową.
- Kocham Cię, Hermi. – mruknął Fred
mrugając do nastolatki. – Moja ty mała siostrzyczko.
***
Drogi profesorze Dumbledore
Zapewne niewiele osób wierzy w to, że wśród wszystkich domów Hogwartu
zapanuje spokój i przyjaźń, a jednak jeśli przyjrzeć się uważniej, coraz
częściej pojawiają się znajomości między nienawidzącymi się niegdyś Ślizgonami
i Gryfonami.
Piszę więc do Pana z pewnym apelem, aby przyjrzał się pan uczniom i
spróbował ich jeszcze bardziej popchnąć ku sobie. Myślę, że w dzisiejszych
czasach będzie to bardzo przydatne.
Pozdrawiam serdecznie
Angel
***
Cho Chang weszła do biblioteki uśmiechając do bibliotekarki. Nie przepadała
za nią, ale nie chciała się z nią w kółko wykłócać, czy aby nie pobrudziła
jednej ze stronic księgi, albo nie odezwała się o ton za głośno.
Dziewczyna nie była wielką fanką książek, lecz musiała napisać referat o
Wilkołakach na pięć stóp na eliksiry. Powoli ruszyła wśród zawiłych labiryntów
półek z książkami. W końcu dotarła do działu, który ją interesował.
Zafascynował ją wielgachny tom pod tytułem „Nie do końca ludzie”, wzięła
książkę i poszła w głąb biblioteki, aby usiąść na jednym z foteli przy małym
stoliczku.
Pierwsza strona zawierała ostrzeżenie, że część informacji podanych w
książce jest w spisie legend i nie są one udowodnione magicznie. Rozdział poświęcony
wilkołakom miał numer siódmy, jednak Cho zauroczona lekturą zaczęła czytać od
samego początku.
***
- Draco chodzisz cały dzień jak skazaniec,
przecież jeszcze nic się złego nie stało. – mruknął Ron do rozbitego
przyjaciela.
- Stary, w każdej chwili ojciec może
zmusić mnie do wstąpienia w szeregi jakiejś chorej grupy do zabijania szlam, a
ty mówisz że nic się nie stało?!
- Hej wam. – Nagle znikąd pojawiła
się przy nich Ginny, co było dziwne, zwłaszcza dlatego, że zwykle podchodziła
do Rona tylko gdy ten był sam.
- Hej. – Blaise pierwszy się odezwał
i uśmiechnął delikatnie przypominając sobie poranek.
- Hej Gin, co jest? – Zapytał brat
rudowłosej, a Draco nie odezwał się, tylko przyglądał tej brązowookiej
dziewczynie z zamyśleniem.
Blaise opowiedział mu o ich dziwnej rozmowie, a właściwie to jej rozmowie z
Teo.
- Braciszku moglibyśmy porozmawiać
na osobności? – zapytała Ruda, przelotnie uśmiechając do Blaise’a, ona z kolei
nie wspominała samej rozmowy, ale moment kiedy Teo odebrał mu mowę.
- Ruda nie widzisz, że właśnie
rozmawialiśmy? – prychnął Draco krzywiąc się lekko.
- Draco daj spokój. – mruknął
Zabini, ciągnąc chłopaka lekko za ramię.
- Malfoy, o co ci chodzi? – zapytała
Ginny krzywiąc się.
- Mam zły humor. – burknął
nastolatek przyglądając się ze złością rudowłosej.
- Hmm… - nagle Weasley zamyśliła się
wpatrując w chłopaka uważnie.
Po chwili wyciągnęła w jego stronę rękę, chłopak chciał się odsunąć myśląc,
że ta ma zamiar rzucić w niego jakimś zaklęciem, ale nie zdążył. Gin nie miała
jednak tak niecnych planów jak myślał, jej dłoń wylądowała ku ogólnemu
zdziwieniu na czole blondyna.
- To nie tylko zły humor – stwierdziła
poważnie, bez agresji w głosie – to gorączka, Malfoy. Jesteś chory.
Blaise z Ronem spojrzeli na Draco z zaskoczeniem, faktycznie był lekko
czerwony, a oczy miał podpuchnięte, chociaż wcześniej myśleli, że to ze
zdenerwowania.
- No stary, idziemy do skrzydła
szpitalnego! - powiedział Ron do zaskoczonego przyjaciela.
- Idę z wami, chciałam z tobą
porozmawiać braciszku. – dodała Gin.
- Nic mi nie jest – zawołał
niezadowolony Draco, ale nim się obejrzał dwoje Weasley’ów prowadziło go do
pani Pomfrey.
***
Blaise nie poszedł z innymi, od paru dni miał pewien pomysł, który musiał
wprowadzić w życie sam.
Wpadł do pokoju Slytherinu i złapał za pergamin, zaczął coś skrobać na nim
co chwilę skreślając i zmieniając zdania, aż w końcu gdy tekst był gotowy,
przepisał go na czysto i włożył do koperty, którą pieczołowicie zapieczętował.
Podniósł się z miejsca i ruszył do sowiarni.
Na miejscu rozglądał się w pośpiechu. Nie mógł nigdzie znaleźć swojej sowy.
W końcu po kilkukrotnym przejrzeniu sów, (a było ich kilkaset) odnalazł swoją brązową sówkę. Była raczej mała,
porównując do niektórych wielkich puchaczy, ale nigdy go nie zawiodła i był
pewny, że nigdy tego nie doczeka.
Przywiązał do nóżki zwierzątka kopertę i szepnął.
- Redakcja Proroka Codziennego. – po
chwili się uśmiechnął szarmancko gdzieś w przestrzeń i mruknął do siebie. – Jak
się bawić, to się bawić. – a gdy jego mały przyjaciel odleciał, ruszył do
wyjścia.
***
- Czy to coś poważnego? – zapytała
nie zbyt przejętym głosem Ginny, pielęgniarkę.
- Nie, tylko przeziębienie, godzinka
w łóżku i trochę lekarstw wystarczy.
- W porządku. Ron, chodź, chciałam
porozmawiać. – Zwróciła się do brata i tylko kiwając głową Malfoy’owi i Pani
Pomfrey wyszła, a za nią grzecznie poszedł Ronald.
Draco został sam, nie licząc pielęgniarki, co chwila podrzucającej mu inne
specyfiki. Po dziesięciu minutach jednak i ona wyszła, nakazując zostanie w
łóżku.
Ciekawe o czym Ruda chciała pogadać z Ronem… - zastanawiał się przymykając
oczy, a jego myśli stawały się rozwiązłe i przemieszane ze snami - Ruda… ciekawe jakby do było, jakby była w
Slytherinie… Nie, jest na to za… ładna.
Nagle do skrzydła szpitalnego wpadła piękna dziewczyna, w obcisłej,
wydekoltowanej sukience i włosami spiętymi w niedbałego koka. Draco podniósł
się gwałtownie, wpatrując w piękność która szła prosto do jego łóżka.
- Malfoy… - wyszeptała dziewczyna i
już składała pocałunek na jego ustach.
- Malfoy! Gdzie jest pielęgniarka? –
ktoś wołał go, ale to nie była osoba której usta przed chwilą spoczywały na
jego.
Otworzył oczy. To był sen… tylko sen. W drzwiach stała… Pansy Parkinson.
- Pansy… - szepnął Draco, nadal w
nostalgii po swoim śnie. – Od kiedy mówisz do mnie po nazwisku? – zmarszczył
brwi.
- Od trzeciej klasy, idioto. –
warknęła.
- Brakuje mi ciebie. – powiedział,
wciąż tym samym, rozmarzonym głosem.
- Masz gorączkę? – zapytała
nastolatka unosząc jedną brew do góry.
- Chyba już nie… - odparł Draco. –
Martwisz się o mnie? – zmrużył oczy usatysfakcjonowany.
- Wręcz przeciwnie. – odparła
Parkinson, odwracając się do wyjścia.
- Czekaj! – zawołał chłopak, a Pansy
odwróciła się powoli, jakby walcząc ze sobą.
- Czy ty… - mówił powoli
rozkojarzony. – obściskujesz się z Weasleyem?! – miał zapytać czy przyjdzie do
pokoju życzeń wieczorem, ale jakoś słowa mu uciekły i się podmieniły…
- Debil! – warknęła nastolatka
wychodząc szybkim tempem z pomieszczenia.
Wzrok Malfoy’a spoczął na szafce nocnej, stała na nim buteleczka po
lekarstwie które pił, a na niej pisało: „Skutki uboczne: krótko trwałe
rozkojarzenie i zmienność nastrojów.”
- Dobrze wiedzieć… - wymamrotał
Draco ponownie zapadając w sen.
***
- A więc przyszliście… - powiedział
zimny, oschły głos.
Trzej mężczyźni ubrani w czarne jak smoła szaty stali gdzieś na niższych
partiach gór, dookoła były skały, a parę metrów dalej przepaść…
- Oczywiście… Lucjuszu. –
odpowiedział inny spokojny głos. – Wywnioskowałem z listu, że chodzi o coś
ważnego… - zaczął rozmówca, czekając na jakąś reakcję.
- Tak… to jest ważne. Bardzo ważne.
– mówił powoli, ostrożnie i z rozkoszą Malfoy. – Czy pamiętasz Derricku, jak
pojawiłem się przed twoim progiem, gdy nasi synowie mieli wyjechać, na pierwszy
rok do Hogwartu?
- Oczywiście, że pamiętam. – Odparł
trzeci głos, który zmroziłby każdego w odległości kilometra.
- Wyjaśniłeś mi wtedy, że z
wiadomych nam obojgu przyczyn, nie możesz pójść ze mną, aby stworzyć nową
władzę, która wyeliminowałaby wszystkie szlamy, zdrajców krwi i tych
przeklętych mugoli! Ale jednak, jako dobry przyjaciel zgodziłeś się na przysięgę
wieczystą i oto wypełniłem wszystkie jej warunki. – Lucjusz mówił spokojnie,
cicho, ale góry odbijały echem jego głos i wzmacniały go. – Dokładnie to samo
się stało gdy odwiedziłem, naszego drogiego Richarda. – zwrócił się w stronę
nadal spokojnie analizującego sytuację Parkinsona, a ten odparł swoim cichym
głosem.
- Mam rozumieć… - zaczął – że udało
ci się zdobyć co najmniej stuosobową armię, oraz znaleźć szpiegów w
Ministerstwie i Hogwarcie? – nie dowierzał.
- Tak właśnie się stało,
przyjacielu. Jeśli tylko zechcecie, pojawią się tu lada moment i kolejno
przedstawią, niektórych doskonale znacie. W Hogwarcie to było, nie chwaląc się,
bardzo proste. Napisałem do mojego syna, lada dzień powinien odpowiedzieć, on
będzie się nadawał idealnie.
- A co jeśli chłopak zawiedzie? –
odezwał się Richard Nott.
- To wtedy, bez skrupułów ukarze go
z największą surowością. Chciałem również zaproponować wam moi drodzy abyście
przekonali Pana Teodora i Pannę Pansy do tego… planu.
- Nie jestem pewien czy to robota dla
dziewcząt… - zawahał się Derrick.
- Ależ tak właśnie pomyślą wszyscy,
dziewczyna będzie bezpieczna.
Nott zirytowany słabością Parkinsona warknął:
- Nie masz co się z nią cackać, musi
wiedzieć gdzie jest miejsce szlam. Malfoy, kiedy zaczniemy działać?
- Już działamy, ale powoli i z
rozwagą, jak dobrze pójdzie to już niedługo na widok moich śmierciożerców każdy
człowiek na ziemi będzie umykał w popłochu.
PIERWSZA!
OdpowiedzUsuńCodziennie wchodziłam na twojego bloga z nadzieją, że zobaczę nowy rozdział. W piątek postanowiłam, że nie będę wchodzić, bo na pewno dodasz posta na jakiejś grupie. Nie pomyliłam się! Przed chwilą wchodzę na fejsa i *BUM* zapraszam na nowy rozdział! Od razu weszłam na twojego bloga i pochłonęłam cały rozdział!
"- Em… również z twojego rocznika… - zawahał się walcząc z sobą. – Draco Malfoy." Pozdro z podłogi ;D
Widzę, że już coś się zaczyna dziać u Śmierciożerców. Weź powiedz, że Draco się postawi? No błagam! A chociaż nie! Będzie wtedy ciekawiej :D A zresztą co ja ci gadam. To twoje opowiadanie XD
Widzę, że Blaise'owi (nie wiem czy dobrze odmieniłam) podoba się Ginny albo mam tylko takie wrażenie XD
Herm i Teo? Na początku chciałam aby była z Draco, ale dzięki opowiadaniu Lupus Lumos, którą pozdrawiam przekonałam się do Notta ;*
Co prawda u mnie Teo jest trochę inny, ale co tam :D
Ale ja się rozpisałam! Chyba mój rekord!
Cóż tu więcej mówić. Mogę życzyć ci tylko dużo weny i czekać na kolejny rozdział...
Pozdrawiam ;*
Tak, staram się powoli wprowadzać was w świat naszych kochanych "śmierciożelków" XD :D
UsuńJak zachowa się Draco to sama zobaczysz już niedługo. ;*
Hmm... Ginny podoba się bardzo wielu chłopakom i po części Blaise'owi też, jednak można by powiedzieć, że obecnie Ginny po prostu bardzo zaimponowała Ślizgonowi po pamiętnej rozmowie w wielkiej sali, kiedy nakłoniła Teo do rzucenia na niego zaklęcia.
Ja też Notta lubię, z Hermioną na razie łączy go niewiele, w końcu tylko raz rozmawiali, ale jednak ten chłopak wywarł pewne wrażenie na Gryfonce bo jest po prostu inny, zafascynował ją.
Jeśli chcesz wiedzieć więcej to możesz zadać jakieś pytanie w zakładce 'zapytaj bohatera' na pewno dostaniesz odpowiedź! :D
No i na koniec baaaardzo Ci dziękuję za ten komentarz, oraz za to, że jesteś ze mną i czytasz to co tworzę, tacy stali czytelnicy bardzo mnie motywują, między innymi dzięki Tobie pojawiają się kolejne rozdziały! <3
Również pozdrawiam serdecznie! ;3
Czytam tego bloga i stwierdzam uroczyście, że bardzo mi się spodobał :) Masz bardzo fajne pomysły, ale Harry taki dziwny jest w twoim opowiadaniu. Co do Draco, to go polubiłam. Hermiona jest taka inna, ale też ją polubiłam. Bliźniacy the best ♡ Reszta supcio.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to bardzo fajny, zwłaszcza te obrazki, które były do stronami do książki Cho. Zabini - podejrzany. Czyżby Miona zakochała się w Teo? Pansy - jak zwykle "słodka". Fred - nie mam słów. Bardzo ciekawi mnie Harry w twoim opowiadaniu a ty go tak mało dajesz :( List do Dumbledore'a - zastanawiający.
Pozdrówki.
~Natalie Malfoy
Obiecuję, że dam więcej Harry'ego, specjalnie dla Ciebie! ;* Bardzo dziękuję za komentarz i cieszę się, że Ci się spodobało. :)
UsuńPozdrawiam cieplutko :)
Akcja się rozkręca. Już myślałam, że coś się stało bo tak długo cie nie było, więc cieszę się, że wszystko w porządku :D Pozdrawiam i życzę dużo, bardzo dużo weny :)
OdpowiedzUsuńNiestety trochę mi się to przeciągnęło przez nadmiar szkoły. :( Ale nie porzucę tego bloga! :D
UsuńDziękuję i również pozdrawiam! <3
Lupus?
OdpowiedzUsuńLupus Lumos?
Ja?
JA!!
Ah, moje rumieńce są równie ogniste co włosy Ginny!
Dziękuję za kolejną dedykację (aha, aha, to ja! aha! - taniec zwycięstwa), bardzo mi miło, bardzo bardzo bardzo! Czuję się równie wspaniale co Draco, gdy widzi swoje odbicie! OSZAŁAMIAJĄCO *_*
Rozdział cudowny (jakżeby inaczej?), a ja zastanawiam się czy Cię nie porwać i zamknąć w pokoju z komputerem.. może do krzesła bym Ciebie przywiązała, a TY musiałabyś coś napisać :3 Takie tam marzenia nienormlanej fanki :*
Zacznę wychwalać od początku.
Gazetka szkolne. Nigdy jeszcze nie słyszałam o równie zabawnym pomyśle! Już sobie wyobrażam te zabójcze tytuły artykułów i główne tematy typu "Pani M. ostatnio widziana w lochach! Nietoperzy romans?" hahah. Dobra dość. Muszę odstawić gumisiowe żelki. Lubię je. Haribo!
Dwa, Cho i książka. Anioły.. to trochę wyjaśnia, od razu w głowie pojawia się Luna. Jasne włosy, rozmarzone spojrzenie i dziwne teksty.. Luna Angel? Bo to może ona wysłała tą wiadomość? No chyba, że to było serio z samej góry ^,^
DraRon. Ahaha. Wciąż nie mogę przestać chichotać czytając o przyjaźni między tą dwójką. To takie nierealne! A jednocześnie przezabawne. Ron jest śmieszny, pewny siebie, wyluzowany.. daję like'a! Draco chory biedaczek, tyle stresów. I te.. halucynacje czy rozkojarzenie! Mam jednak nadzieję, że pogodzi się z Pansiaczkiem.
O, Pans i od razu Freda mam w głowie. Najlepszyy tekst! ""- Em… również z twojego rocznika… - zawahał się walcząc z sobą. – Draco Malfoy." Ahahah. <3 Bardzo podoba mi się jego relacja z Mioną, to że serio zachowują się jak przyjaciele, rodzeństwo. Awww, Lupi zmieniła się w kisiel od tej słodkości :3
Końcówka tajemnicza, groteskowa.. ahh, kryminalna >,< Lucjusz ZUY, tak bardzo zUy! Ahh, nie mogę się doczekać więcej fragmentów z nim !!
Akcja wrze do przodu, niczym Harry na swojej miotle!
Nie mogę się doczekać następnego *_*
Co wymyślisz?! Kto się pojawi?!
Liczę na więcej Teodziaka-słodziaka, Roniaczka-cwaniaczka oraz Dracusia-chorusia xD
Ściskam, całuję rączki i dziękuje za dedykacje,
Lupi♥
PS. Przepraszam za spóźnienie ;<
PPS. Przez Ciebie.. nie odrobię matmy, bo mam natchnienie<3
Kocham Twoje komentarze! <3
UsuńMoże przydałoby się, jakby ktoś mnie przywiązał do krzesła przed komputerem... przemyślę to! :D
Właśnie mniej więcej takie mam plany co do gazetki szkolnej. Chcę, żeby było nie tylko ciekawie, ale też zabawnie! :3
Haha jestem dumna z tej przyjaźni Rona z Draco. :D A może RoCo? Hahaha :D
Co do osób na które liczysz to, w którymś z poprzednich komentarzy obiecałam na życzenie Harry'ego, to jak mogłabym nie zgodzić się na Teo, Rona, Draco i Lucjuszka dla kochanej Lupus? ;*
Pozdrawiam cieplutko i dziękuję całym serduszkiem za komentarz! <3
PS: Wybacz matmę ;* :D
Super rozdział!
OdpowiedzUsuńKiedy następny?!
Weny życzę!
Dziękuję :D
UsuńTak za około tydzień. ;)
Świetny blog !!! Zapraszam do mnie :
OdpowiedzUsuńhttp://dosis-sola-venenum.blogspot.com
Dziękuję :)
UsuńOks, przytałam więcej, czyli czas na kolejny komentarz.
OdpowiedzUsuńDlaczego akurat pod tym rozdziałem, a nie pod poprzednimi? Dobre pytanie, więc tak:
1. Bo jest Cho i muszę tutaj wyrazić swój zachwyt, wdzięczność, radość i te wszystkie inne pozytywne uczucia, które teraz czuję <3
2. Bo połykałam rozdziały i ani myślałam robić przerwy w czytaniu. Dziewczyno, jakie Ty masz pomysły! :))
To teraz czas na przydługi bełkot mojego autorstwa:
- dokonałaś czegoś niesamowitego - LUBIĘ LUNĘ :o normalnie mnie irytuje (wiem, dziwna jestem), ale możliwe, że to przez ten straszny głosik w polskiej wersji... no, nieważne, w każdym razie, Twoja Luna serio mi się podoba, ale ma fajnie, że wie, co wszyscy piszą w pamiętniczkach - heh tyle sekretów i kompromitujących informacji... xd ale nie, ona jest dobra i na pewno nie patrzy na to pod tym względem.
- Pansy jest taka fajna, nigdy za nią nie przepadłam, ale teraz to jedną z moich ulubionych bohaterek. No i Fred + Pansy - przeuroczo <3
- w ogóle ciężko nie lubić Twoich postaci, wszyscy są tacy naturalni i niewyidealizowani :))
- a co do Cho, to brakuje mi Cedrika, to jedna z moich ulubionych potterowskich par (zaraz po Remusie i Tonks... a właśnie! Czy oni u Ciebie są razem?????)
- podoba mi się, że nikogo nie zaniedbujesz, praktycznie każdy ma swój pov co jakiś czas, super to jest :d
- lekko, przyjemnie i dowcipnie piszesz, choć czasem zdarzają Ci się drobne błędy, ale można przymknąć na nie oko, bo fabuła jest baardzo wciągająca
- i na koniec coś, co nie dotyczy samego opowiadania, ale jest to coś, co bardzo cenię u blogerek, a mianowicie - opowiadasz zawsze na komentarze czytelników, choćby zwykłym "dziękuję". Jest to niezmiernie miłe, według mnie. Fajnie jest, jak bloger "wychodzi do ludzi" w ten sposób, taka więź się tworzy :))
Koniec, Ola, ogarnij już się! Stop. Jeny, zaraz książka z tego wyjdzie ;-; Sorki, że taki elaborat, ale jak się rozkręce, to ciężko mi przestać, no i po prostu MUSIAŁAM napisać Ci 80% tych rzeczy (pozostałe 20% to mój nieistotny bełkot xd)
No cóż, pozostaje mi czytać dalsze rozdziały (rozdział? Widzę strzałkę, ale nie wiem, ile notek jeszcze przede mną... no nieważne) i życzyć Ci kolejny już dzisiaj raz dużo weny! :*
Pozdrawiam
Znowu Ola :'))
Remus i Tonks... są razem! :D <3 No i obiecuję, że prędzej czy później się pojawią! ;) Tak, staram się pisać o każdym, tak żeby w ciągu 2-3 rozdziałów, pojawili się wszyscy bohaterowie. ;)
UsuńNiestety błędy się pojawiają, ale liczę na to, że nie jest ich bardzo wiele i nie rzucają się bardzo w oczy. :)
Cieszę się, że doceniasz to, że odpowiadam każdemu, chcę w ten sposób pokazać, że doceniam każdy, nawet najdrobniejszy komentarz! :)
Jestem Ci straaasznie wdzięczna za ten komentarz, na prawdę mnie zmotywował! <3
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam serdecznie! :)
Robi się coraz ciekawiej, Odniosę się do całokształtu - wątek aniołów jest coraz ciekawszy, więc opowiadanie bardzo wciąga. Przyjaźnie pomiędzy domami, jak widać doskonale, nawiązują się bardzo wolno, ale jednocześnie jest bardzo duża szansa na to, że zmienią bieg historii już na wieki. Lecę do kolejnego rozdziału! :*
OdpowiedzUsuńMiło mi, że Cię zainteresowałam, pozdrawiam! ;*
Usuń