Tym razem dedykacje należą do:
- Charm - Sto lat w dniu urodzin! <3 Tak wiem, mam dwa dni spóźnienia, ale mam nadzieję, że mi to wybaczysz ;*
- Oli - Twoje dłuuugie komentarze, na prawdę mnie zmotywowały, dziękuję! ;*
Rozdział niestety troszkę krótki, ale mam nadzieję, że się spodoba. ;)
PS: Jeśli nie będziecie kojarzyć którejś z postaci, zajrzyjcie do zakładki bohaterowie, pojawiło się ostatnio sporo nowych osób. ;)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Julie leżała w łóżku z głową w chmurach. Pokój miała zupełnie sama, bo
wszystkie inne były już wypełnione. Każdy pomyślałby zapewne, że siostra
Dracona Malfoy’a, będzie szczęśliwa, iż nie musi się z nikim dzielić, jednak
tak nie było.
Davis była bardzo towarzyską nastolatką i źle się czuła w samotności.
Przeważnie właśnie w takich chwilach z jej ust znikał szeroki uśmiech,
zastąpiony zmartwieniami, których jak na tak młodą dziewczynę miała aż nazbyt
wiele.
Do tej pory mieszkała z tatą – mugolem, którego kochała całym sercem. Nie
chciała wyjeżdżać do Hogwartu, ale gdy pewnego dnia, do ich drzwi zapukała
mama…
***
Narcyza Malfoy weszła
szybko do domu swojego kochanka. Gdy tylko zobaczyła Julie wyściskała ją mocno.
Tak bardzo za nią tęskniła. Gdy do domu wrócił Lucjusz, nie mogła już tak
często odwiedzać swojego dziecka. Bardzo pragnęłaby wziąć rozwód z mężem, ale
wiedziała, że mogłaby to przypłacić życiem. Odkąd urodził się Draco, nie było
dnia, żeby nie żałowała ślubu z Malfoy’em. Bała się o swoje dzieci. Musiała je
jakoś chronić. A podobno najbezpieczniejszym miejscem jest Hogwart…
- Julie… musisz stąd wyjechać. Musisz jechać
do Hogwartu. – Nastolatce zaświeciły się oczy, bynajmniej nie ze szczęścia.
- Dlaczego?
- Mój mąż tworzy armię, zabija mugoli i osoby
mugolskiego pochodzenia, nie jesteś tu bezpieczna!
- A tata? – zadała kolejne pytanie Julie, a z
oczu płynęły jej łzy.
- Ochronię jego dom wszystkimi znanymi mi
zaklęciami.
- Więc dlaczego ja muszę wyjeżdżać?
- Bo oboje z tatą stwierdziliśmy, że nie
możesz się ukrywać całe swoje życie. Kochanie, w Hogwarcie będziesz bezpieczna
i będziesz mogła w końcu znaleźć przyjaciół.
- Mam was.
- W Hogwarcie będziesz miała Dracona. –
powiedziała Narcyza wiedząc, że ten argument przekona jej córkę.
- Okej… kiedy mam tam pojechać?
***
Julie i Draco łączyła bardzo silna więź. Nie byli jak normalne rodzeństwo
kłócące się o jakieś bzdury oni byli szczęśliwi gdy byli blisko siebie.
Ostatnie wakacje chłopak spędził wraz z matką w domu Pana Davis i mimo, że
przez dziesięć miesięcy nie widział swojej rodzicielki, to z Julie spędzał
większość czasu.
Nastolatka wspominała jak wraz z Draco spacerowali po lesie, jak jednego
dnia zadrapała się lekko w kostkę na co Malfoy stwierdził, że nie może chodzić
i niósł ją na barana aż do domu. Takie noszenie na tyle się spodobało Julie, że
niemal codziennie robiąc słodkie oczka prosiła chłopaka o tą drobną przysługę.
Dziewczyna przypomniała sobie też, jak w pokoju niczym małe dzieci bili się
na poduszki, a potem gdy (jak zwykle) wygrał Draco, zaczynał ją łaskotać, aż
przyznawała, że jest silniejszy.
Niejednokrotnie zdarzało im się usypiać w dzień przytulonym do siebie, bo
Julie bardzo często miała z chłopaka poduszkę, albo przytulankę.
Nagle straszna myśl ugodziła Pannę Davis. A co jeśli tutaj, będzie musiała
udawać, że go nie zna? Przecież tutaj nikt nie może wiedzieć, że jej matką jest
Narcyza Malfoy. A więc jej zbyt bliskie kontakty z Draco, nie powinny być znane
nikomu.
Po chwili jednak się uspokoiła. Jeżeli jest jakakolwiek możliwość, żeby
mogli się bez problemu ze sobą kontaktować i widywać to Draco ją znajdzie.
Pamiętała doskonale, jak kiedyś jej opowiadał jak zachowuje się w szkole. Była
w szoku gdy usłyszała, że ten troskliwy, kochający brat w Hogwarcie ma tak złą
opinię, na którą w dodatku sam sobie zapracował. Chociażby tym, że udawał ,iż
nienawidzi mugolaków, podczas gdy nie raz zwierzał jej się, jak bardzo wolałby
mieć za ojca Pana Davis niż Lucjusza Malfoy’a.
***
W wielkiej Sali panowała absolutna cisza. Właśnie zaczęło się losowanie!
Dyrektor osobiście wyciągał kolejne karteczki z wazonów i wyczytywał pary,
których z wstępnych obliczeń miało być około pięćdziesięciu.
- Lena Hunter! – Powiedział głośno i
wyraźnie dyrektor, a Harry przypomniał sobie jak minęło mu spotkanie z
dziewczyną.
***
- Witaj Harry! – zawołała dziewczyna szeroko
się przy tym uśmiechając i ostentacyjnie rzuciła mu się w ramiona.
Chłopak odpowiedział
krótkim uściskiem i odsunął się od nastolatki. Chciał już iść na boisko, ale
Lena go zatrzymała.
- Co jest? – zapytał zaskoczony.
- Jaa… bo wiesz ja nie po to chciałam się
spotkać.
- Co? – Harry uniósł brwi.
- Noo… bo
ja-wiem-że-ty-masz-wiele-wielbicielek-ale-podobasz-mi-się. – powiedziała jednym
tchem patrząc na niego błagalnie.
Harry jęknął. Nie była
to pierwsza taka sytuacja, ale nigdy nie wiedział co takiego powiedzieć, aby
nie zranić tych nastolatek. Co jak co, ale mimo, że lubił flirty to nigdy nie
zniżał się do poziomu Malfoy’a, bawiąc się dziewczynami!
- Lena, ale ty mnie nawet nie znasz! –
powiedział nastolatek patrząc na zawstydzoną dziewczynę.
- J-ja… wiem, ale obserwuję cię i naprawdę mi
na tobie zależy.
- Wybacz, ale ja nie…
- Czekaj! – zawołała Hunter przerywając mu. –
Może, jakbyś mnie poznał..?
- Wybacz, ale raczej nie.
- Nie skreślaj mnie, nawet mnie nie znasz! –
pisnęła.
- Ty mnie też nie. – westchnął Potter i
zawrócił do zamku ze zniesmaczoną miną.
***
- George Weasley!
„Biedny.” – pomyślał Potter wyobrażając sobie, nachalną Hunter z jednym z
bliźniaków.
- Padma Patil! – kilkoro chłopaków
spojrzało z nadzieją na dyrektora. – Harry Potter!
Zdezorientowany nastolatek zerknął na stół Ravenclawu. Padma otwarła lekko
buzię zaskoczona, a w oczach błyszczały jej wesołe ogniki. Potter uśmiechnął
się pod nosem. Lubił być „doceniany” przez dziewczyny. Żałował jednak, że to
nie Luna Lovegood będzie jego parą, albo Hermiona!
- Hermiona Granger! – prawie każdy
Hogwartczyk spoglądał to na piękną nastolatkę, to na dyrektora. – Blaise
Zabini!
Rozległ się zbiorowy jęk, niemal każda dziewczyna pragnęła być w parze z
Zabinim, jak i każdy chłopak, marzył o pannie Granger. Hermiona i Blaise
spojrzeli na siebie z niedowierzaniem.
- Julie Davis! – kolejne błagalne
spojrzenia w stronę dyrektora.
Draco zaśmiał się pod nosem, każdy facet marzy o jego siostrze, gdyby oni
wiedzieli, jakiego ma brata… Nawet Zabini ślini się na jej widok! Przez głowę
przeszła mu myśl, że fajnie byłoby jakby to on trafił na nastolatkę. W ten
sposób mogliby rozmawiać ze sobą nie wzbudzając podejrzeń i plotek. Niestety
dyrektor szybko rozwiał tą nadzieję.
- Fred Weasley!
- Pansy będzie niepocieszona. –
szepnął złośliwie do Blaise’a, ale ten tylko spojrzał na przyjaciela z
politowaniem.
Czarnoskóry chłopak w przeciwieństwie do Malfoy’a miał bardzo dobre
stosunki z Parkinson i mimo, że zaskoczyła go jej znajomość z Weasley’em, nie
miał zamiaru obrażać się na nią o coś takiego. Twierdził zresztą, że to nie
jest jego sprawa. Obecnie zastanawiał się, jak to będzie na balu z Granger.
Była piękna, to fakt, ale oni byli z zupełnie innej bajki! No i pozostawała
jedna kwestia. Obawiał się jej przyjaźni z bliźniakami, jeśli by zrobił w
stosunku z nią coś nie tak, miał zapewniony przez nich pobyt w
pięciogwiazdkowym skrzydle szpitalnym, tego był więcej niż pewny.
- Lavender Brown! Draco Malfoy!
Malfoy na początku podniósł głowę nic nie rozumiejąc a potem w ciszy która
zapadła wyraźnie słychać było z jego ust krótkie.
- Cholera!
Lavender spojrzała na niego oczami zbitego szczeniaczka i ze łzami wybiegła
z sali, a tuż za nią ruszyła Cho Chang nie dbając o to, że nie pozna swojej
pary, musiała sprawdzić co z jej przyjaciółką.
- Luna Lovegood! John Cox! – zawołał
ponownie dyrektor.
John rozejrzał się po pomieszczeniu, prawdopodobnie, nawet nie wiedząc kim
jest owa dziewczyna, w końcu była od niego o kilka lat młodsza i w dodatku nie
należała do jego domu.
- Lily Moore! Jerry Acosta!
Jerry wiedział kim jest Lily, trudno było nie kojarzyć tej dziewczyny, znał
ją każdy z jego rocznika i pewnie większa połowa szkoły, nie przepadał jednak
za nią, była jego zdaniem zbyt przebojowa i pewna siebie. Zresztą cóż się
dziwić, skoro przyjaźni się z Leną, a tą można albo kochać, albo nienawidzić.
- Mogło być lepiej. – Szepnęła Lily
do Leny, krzywiąc się znacząco. – Przystojny jest, ale nudziarz.
- Nie mogę się nie zgodzić, ale
spokojnie. Z nim wystarczy, że przeżyjesz pierwszy taniec, potem możesz
podrywać kogo tylko zechcesz Lil!
- Na to też liczę.
- Cho Chang! Ronald Weasley! –
czytał dalej profesor.
Ron spojrzał z niedowierzaniem na stół nauczycielski.
- Ehh… przynajmniej nie Gryfonka. –
jęknął.
- Masz lepiej ode mnie. – mruknął
Draco do kumpla, a po chwili dodał znacznie ciszej. – Ale najlepiej
zdecydowanie trafił Blaise.
- Ginny Weasley! Nevile Longbottom!
Wiele osób z niezadowoleniem spojrzało po tej dwójce, ileż chłopaków
marzyło o rudej, albo dziewcząt o tym słynnym graczu w quidditcha!
Ginny nie była specjalnie zawiedziona, przypuszczała, że z chłopakiem
będzie się dobrze bawić, jak i Nevile nie mógł narzekać.
- Parvati Patil! Mark Brandy! –
kontynuował dyrektor – Astoria Greengras! Lee Jordan!
Para spojrzała na siebie z niedowierzaniem i pocałowali się z szerokimi
uśmiechami na twarzach, co wywołało oburzenie na twarzach niektórych osób w
Sali.
- Pansy Parkinson! Teodor Nott!
Pansy uniosła wysoko brwi. Nic do chłopaka nie miała, ale był jej zdaniem strasznym
mrukiem, nigdy się do niej nie odezwał, chociaż przecież znali się długi czas.
Teodor wpatrywał się w zaskoczoną Parkinson z lekko przekrzywioną głową. Co
prawda liczył na nastolatkę, która już znacznie wcześniej została wylosowana,
przez jego kumpla, ale nie narzekał.
***
Blaise siedział na łóżku z listem w ręku uśmiechając się do siebie.
Drogi Brave!
Pierwszy raz w życiu
zdecydowałam się na coś takiego i w sumie, sama nie wiem czemu… Stwierdziłam,
że czemu bym raz nie mogła spróbować? Tak więc na razie nie zdradzę Ci jak mam
na imię, mów mi Hope (czy raczej pisz). Jestem Gryfonką… zapewne tu Cię
zaskoczyłam, bo osoby z mojego domu, rzadko chcą nawiązywać kontakty ze
Ślizgonami, ale nie ukrywajmy, zdarza się to coraz częściej. Jestem w Twoim
wieku, więc przypuszczam, że się znamy.
Pozdrawiam cieplutko!
Hope!