Witajcie! Nie, to jeszcze nie nowy rozdział (pisze się, dajcie mi jeszcze jakiś tydzień),
ale mam w zamian coś co mam nadzieję wam się spodoba. Razem z AM pracowałyśmy
nad tą miniaturką przez kilka długich dni i w końcu udało się. Przekazuję Wam
tego trochę zakręconego i nierzeczywistego, ale za to wesołego i romantycznego
fanfica!
Grzeczny tylko dla niej
Nigdy nie wierzyłam w magię. Bo jak
wierzyć w coś czego nie widać albo czego nie możesz doświadczyć? Historia którą
wam opowiem na zawsze zmieniła mój światopogląd.
„A w książce liść, gdzie jesteś Ty,
przeczytam Ci historię.”
Alex był typem niegrzecznego
chłopca podrywającego wszystko co się rusza… i ma duże cycki. Czyli nie mnie.
Pojawił się znikąd na próbie do „You Can Dance”.
„Ma spojrzenie warte grzechu i
najsłodsze usta świata.”
Właśnie kończyliśmy ostatnią figurę
kiedy usłyszeliśmy oklaski od wejścia do Jamy (tak nazwaliśmy nasze miejsce
prób). W progu stał wysoki, dobrze zbudowany brunet, uśmiechając się ironicznie.
- Ej, stary – odezwał się jeden z ciołków z
którymi miałam nieszczęście pracować – ta miejscówa jest zajęta. Spadaj stąd!
- Te ślicznotki mogą mieć inne zdanie na ten
temat. – Mówiąc to podszedł do Laury i złapał kosmyk jej włosów, uśmiechając
się łobuzersko. Laura olśniona widokiem jego bielutkich zębów zawołała:
- Och nie! Mi nie przeszkadza jego obecność.
- Baaaby… - jęknął Stephan, przyjaciel ciołka.
- Dobra, niech ten koleś zostanie tutaj, ale
my musimy skończyć układ. – odezwał się w końcu John.
Był jednym z najbardziej
ogarniętych ludzi w ekipie. Lubiłam go.
„Przegryzam te słowa którymi
plujesz: ja z Marsa, ty z Wenus, nic tu nie pasuje.”
Ćwiczyło nam się świetnie… przez
dziesięć sekund, po których Alex znowu podbił do dziewczyn z grupy. Mnie
ignorował. Standard.
„Każdy jakieś ma problemy dnia,
mówię o tym ci, jeden dzisiaj mam na przykład ja…”
Przez cały tydzień nasze treningi
wyglądały bardzo podobnie: zaczynamy ćwiczyć, wpada Alex, robi się zamieszanie,
dziewczyny się dekoncentrują i wszystko bierze w łeb. Jednym słowem: rozwalał
nam wszystkie próby. Mimo tego, kiedy nie odwiedził nas w sobotę, wiele osób
(ekhem…dziewczyn) było zawiedzionych. Po wielu godzinach bardzo męczącego
treningu późnym wieczorem wybraliśmy się na pizzę. Niestety, wydarzenia które
miały miejsce w drodze wybiły nam myśl o jedzeniu z głowy.
*Co
myśleliśmy, że się wydarzyło*
„Byłam w tym miejscu, gdzie
człowiek na Ziemi już dosięga piekła bram. Ból i cierpienie wciąż
niezrozumienie: „Dlaczego właśnie ja?”
Gdy przechodziliśmy obok
największego klubu go-go w mieście z budynku wypadła szarpana przez
niewidzialne moce… prostytutka. Staliśmy osłupieni na środku drogi, patrząc na
to co właśnie odgrywa się na naszych oczach.
Po chwili w progu pojawił się nie
kto inny jak nasz „kochany przyjaciel” – Alex. Nie mieliśmy pojęcia jak on się
tam znalazł, a uczucia towarzyszące nam w tamtej chwili idealnie oddał Stephan,
który wykrzyknął: „Co on tam kurwa robi?!”
Nim zdążyliśmy go poprzeć i również
w tak subtelny sposób wyrazić swoje zdumienie, Alex wyciągnął patyk ze spodni i
wykrzykując jakieś niezrozumiałe dla nas słowa sprawił, że wystrzeliło z niego
biało-niebieskie światło.
*Co
wydarzyło się naprawdę*
„Nieznajomy ktoś powiedział mi, że
to tylko jakieś czary.”
Alex zwiedzał miasto, do którego
przyjechał na wakacje. Przechodził właśnie jedną z „mrocznych” uliczek, kiedy
spostrzegł świecący, kolorowy napis na jednym z ładniej wyglądających budynków.
Zaintrygowany światełkami wszedł do środka. Po odsłonięciu krwisto czerwonej
zasłony, jego oczom ukazał się rząd długich, metalowych rur, wokół których
kręciły się prawie nagie mugolki. Zaintrygowany tym niecodziennym widokiem
stanął nieopodal tancerek rozglądając się z zainteresowaniem.
Nagle jego uwagę
rozproszył dementor siedzący na skórzanej kanapie z karmelowym popcornem w
ręce. Wokół stwora kręciło się kilka dziewczyn w samej bieliźnie ukazujących
swoje zgrabne nóżki w 15-sto centymetrowych szpilkach. W jednej sekundzie
strażnik Azkabanu zbliżył się niebezpiecznie blisko do najładniejszej z nich i
zanim Alex się obejrzał, dziewczyna była już w objęciach potwora. Nastolatek
czując potrzebę ratowania świata niczym Harry Potter ruszył w pogoń za
dementorem, który ze swoją wybranką wylatywał z klubu.
Zanim czarodziej
zarejestrował, że jego nowi znajomi go obserwują, odruchowo wyciągnął różdżkę
zza pazuchy i z głośnym „Expecto Patronum” wyczarował srebrno-niebieskiego
jeża, który natarł na potwora swoimi śmiercionośnymi igłami.
*Złączenie
perspektyw*
„Jestem tym co nie ma szczęścia,
tym któremu idzie gładko (…)
Jestem tym co wie wszystko i tym co
wie tak niewiele
Jestem wiecznie młody (…)
Jestem samotnikiem, którego
otaczają przyjaciele
Jestem wolną duszą w zniewolonym
ciele.”
- Ja pierdolę, co to było?!
- Kim ty kurwa jesteś?!
- Co ty do diabła zrobiłeś?!
- O co w tym wszystkim chodzi?
- Jak to zrobiłeś?
- Co to miało znaczyć?!
- Skąd ty się tu do jasnej cholery wziąłeś?!!
Alex ze wściekłą miną przepchnął
się między nami i warknął:
- To nie jest wasz zakichany interes!
Po chwili już znikał za rogiem.
„Może się dowiemy w końcu czego on
się boi?”
Z początku stałam oniemiała razem
ze wszystkimi, jednak odezwała się we mnie dusza niepoprawnej oraz
nieodpowiedzialnej romantyczki i pobiegłam za nim. Usłyszałam za sobą głosy
ludzi z ekipy: „Po co tam idziesz?”, „Angel zostań!” „Zostaw tego kretyna.”,
„Jeszcze ci coś zrobi!”. Nie zwracałam na nich uwagi i przyspieszyłam kroku.
Już po chwili skręciłam w tą samą stronę, gdzie ostatni raz widzieliśmy Alexa.
Niewiele czasu zajęło mi odnalezienie go i zrównanie z nim kroku. Jednak nie
odzywałam się, dając mu czas do namysłu. (Odezwać się do niej, czy ignorować?)
Alex z początku nie zwracał na mnie uwagi, jednak widząc moją determinację z
westchnieniem zapytał:
- Czego chcesz?
- Uważam, że nie powinni tak na ciebie
naskakiwać. Domyślam się, że nie powiesz mi co tam się wydarzyło, ale
pomyślałam, że przyda ci się wsparcie.
Wtedy pierwszy raz Alex spojrzał na
mnie dłużej niż pół sekundy, a ja pozwoliłam sobie zatonąć w jego ciemno
czekoladowych oczach. Chłopak uśmiechnął się delikatnie, najwyraźniej
zaskoczony moimi słowami i wymamrotał:
- Dzięki… - przez chwilę zapadła między nami
cisza, po której usłyszałam – Może kiedyś ci powiem…
„Ci co znaleźli miłość prawdziwą
swoje szczęście odnajdą.”
Obecnie Alex jest moim mężem. Mamy
dwójkę uroczych dzieci, które odziedziczyły po tatusiu zdolności magiczne.
Dzięki temu oboje są teraz w Hogwarcie (Julie na trzecim roku, David na
siódmym), a my mamy więcej czasu dla siebie.
„Każdego dnia dziękuję Bogu za to,
że cię mam. Za to że jesteś przy mnie bym nigdy nie czuł się sam. Każdego dnia
nadajesz memu życiu nowy sens, z tobą mogę iść po jego kres.”
Bardzo fajna miniaturka :D Jednak bez tej końcówki byłaby bardziej... tajemnicza! Wtedy bym na was naciskała żebyście pisały kontynuację ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo serdecznie!
Fanny http://buszujacawsrodksiazek.blogspot.com/
Dziękujemy! :D
UsuńPozdrawiamy cieplutko ;*
Dziewczyny! To jest genialne! :*
OdpowiedzUsuńMyślałam, że umrę ze śmiechu - ale w tym dobrym sensie. Dementor z karmelowym popcornem! Hahahhahahaha nie wiem czemu, ale niesamowicie mnie to bawi.
Kolejny wybuch śmiechu nastąpił, gdy Alex wyczarował patronusa. To jest jeż!!! Jeż!!!
Było zabawnie, romantycznie i niesamowicie :D
Takie miniaturki to genialny pomysł :*
Buziaki!
Brzoskwinia <3
Hahahah <3 To tak jak my kiedy do pisałyśmy! :D Dziękujemy baaardzo! :*
UsuńBuziaki i uściski! ;*
Jeżyna! <3